środa, 4 kwietnia 2018

Colleen Hoover - Slammed


Layken po stracie ojca wraz z mamą i bratem przyprowadza się do Michigan. Perspektywa układania życia od nowa nie jest zachwycająca. Dopiero widok nowych sąsiadów - Willa i jego młodszego brata sprawia, że Layken zaczyna się przekonywać do przeprowadzki. Nie spodziewa się jednak, że los szykuje dla niej kilka niemiłych niespodzianek. Jedno jest pewne - łatwo nie będzie.

Rzadko zdarza mi się czytać daną książkę dwa razy, a właściwie prawie mi się to nie zdarza, bo choć są książki, które chętnie przeczytałabym ponownie, to na rynku wydawniczym pojawia się tyle nowości, że nie sposób nadążyć. Wznowienie "Pułapki uczuć" dało mi szansę ponownego zapoznania się z losami Layken i Willa. Pomyślałam, że bardzo chętnie ją sobie przypomnę, przed przeczytaniem dwóch kolejnych tomów, których nigdy nie czytałam. Aż wierzyć mi się nie chcę, że nawet po prawie trzech latach "Slammed" wywołało u mnie takie same emocje. Co z tego, że wiedziałam jak ta książka się zakończy? Mimo tego z wielką uwagą i niecierpliwością śledziłam losy bohaterów. Co więcej powieść ta ponownie wciągnęła mnie niesamowicie i całkowicie oderwała od rzeczywistości. Nie sądziłam, że nawet za drugim razem można się tak zachwycić daną książką. Bo "Slammed" zachwyca i pozostawia z wielkim niedosytem, który od razu zaspokoiłam "Point of retreat", ale o tym innym razem.

"Slammed" to książka pełna radości, ale i wzruszeń. To jedna z tych książek, gdzie na jednej stronie nie możemy przestać się uśmiechać, aby przy kolejnej wybuchnąć płaczem. Nie każdy potrafi to zrobić, a Hoover ta sztuka udaje się w niejednej książce. Ta kobieta potrafi pisać w sposób tak czarujący, że jej książki chce się przeczytać jak najszybciej i jednocześnie żal jest je kończyć. Ostatnio starałam się trochę odpocząć od Young i New Adult, bo miałam wrażenie, że każda z tych książek jest podobna do siebie. Dlatego tym bardziej jestem w szoku, że "Slammed" pozostała dla mnie jedną z najlepszych książek tego gatunku. Hoover zawsze potrafiła mnie zadziwić i mam nadzieję, że uda jej się to jeszcze niejednokrotnie. Nie mówię, że ta powieść nie ma wad, bo na pewno ma, ale jestem nią na tyle zauroczona, że nie zwracałam na nie uwagi. Jedną, bardziej zauważalną jest wyidealizowanie Willa , który ma same najlepsze cechy, ale w końcu czasem można pomarzyć o takim ideale jak on ;)

Bardzo podoba mi się pomysł wplecenia w tę historię poezji, nietypowej, bo chodzi o slam poetycki. Na ogół nie czytam poezji, ale ta jest na tyle inna i tak bardzo pasuje do całej opowieści, że naprawdę bardzo mi się to podoba. Przede wszystkim brzmi prawdziwie i jest zrozumiała, więc za ten pomysł Hoover ma ode mnie kolejny duży plus. Podoba mi się również, że nie tylko losy głównych bohaterów intrygują, ale też tych drugoplanowych potrafią nieźle zaskoczyć. Intrygująca jest między innymi postać Eddie, to niezwykła dziewczyna, która pokazuje, że warto w życiu docenić pewne rzeczy. Bez wątpienia warto przeczytać "Slammed", czytanie na pewno nie zajmie Wam dużo czasu, bo książka nie dość, że krótka, to jeszcze jest niezwykle wciągająca. Sama aż żałuję, że ta historia ponownie jest już za mną, ale kto wie, może kiedyś wrócę do niej po raz kolejny?

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu YA!

6 komentarzy :

  1. Colleen Hoover uwielbiam w każdej odsłonie, ale "Slammed" mnie rozczarowało...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno przeczytam pierwszy tom, a co dalej, czas pokaże.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham tę książkę, tyle mnie nauczyła... i czytałam pierwszą i drugą część po dwa razy. :D Ja uwielbiam czytać książki po kilka razy szczególnie te, które w jakiś sposób na mnie wpłynęły i ta naprawdę dała mi dużego kopa. <3 Zawsze będę kochać. :)

    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez długi czas odsuwałam tą książkę od siebie, ale chyba pora, aby w końcu dać jej szansę, zwłaszcza jeśli w większości pozytywne oceny:)
    Pozdrawiam,
    https://szalonebookcholiczki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam "Pułapkę uczuć" jeszcze w starej wersji okładkowej, powiem szczerze, że biorąc pod uwagę iż napisała ją Colleen Hoover, autorka, którą cenię, to nie byłam powalona na kolana. Jasne, czytało się szybko, całkiem przyjemnie, ale nic więcej. Do tej pory nie sięgnęłam po bodajże ostatnią część...
    Strasznie miło mi wiedzieć, że trzymasz się dalej swojego "Książkowego świata", że czytasz i wciąż piszesz oraz że rozwijasz swojego bloga. Ostatnio coś mnie podkusiło, żeby zajrzeć na "stare śmieci" i co widzę...? Wiele blogów z "moich czasów" już pozamykane, inne niesamowicie się rozwinęły, a kilka odrodziło się na nowo, w nieco innej wersji. Czuję się tu trochę obco, wiele blogów nie poznaję, tych której kojarzę pewnie autorki nie pamiętają mnie. Nie wspominając o tym, jak bardzo nie w temacie jestem jeśli chodzi o nowości książkowe. O... z ciekawości właśnie sprawdziłam, jaka recenzja pojawiła się po raz ostatni na moim blogu i kiedy to było. Zaskakujące jest to, że właśnie jutro minie rok odkąd Bądź tu teraz zamilkło. I to właśnie chyba "Wszystkie twoje marzenia" były ostatnią książką jaką przeczytałam. To trochę straszne, że coś co wcześniej było dla mnie takie ważne i sprawiało mi tyle radości, nagle właściwie straciło znaczenie. Myślałam o tym ostatnio i tak pomyślałam, że może po maturze sprawdzę, czy dalej będę czerpać radość z czasu spędzonego przy gorącej herbacie z dobrą książką. Nie będę bawić się w wielkiego książkoholika, próbując czytać wystarczająco dużo po to, by móc się właśnie tak nazywać. To bez sensu... Ale mimo to czasami mi tego świata brakuje i chciałabym powrócić do książek, w wolnych chwilach sięgnąć po jakąś książkę, być może nawet napisać o niej kilka słów, bo i za tym troszkę tęskno... Za blogowaniem, za kontaktem z innymi blogerami, za dzieleniem się wspólnymi opiniami, organizowaniem wspólnych akcji... :) Ostatnio widziałam na Twoim InstaStory wzmiankę o KSIĄŻKOMANI :D Strasznie miło było ją organizować i samemu brać w niej udział.
    No to pozdrawiam ciepło i życzę dalszej radości z tego co robisz ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać u mnie blog też jakoś specjalnie nie idzie do przodu, od czasu do czasu coś tutaj zamieszczam, ale ostatnio skupiłam się głównie na instagramie. Rzeczywiście, wielu blogów, na które kiedyś chętnie zaglądałam już nie ma, a szkoda... Czasem nadchodzi taki moment, że trzeba odpocząć, nawet od czytania i jestem pewna, że ono nadal będzie sprawiać Ci przyjemność. Nie ma sensu czytać na wyścigi, bo nie o to chodzi, ale po prostu sięgnąć po coś co mogłoby Ci się spodobać i znowu zatracić się w lekturze :) Matura... Sama już teraz dobrze wiem, że w następnym roku szkolnym będę się cieszyła jeśli przeczytam chociaż jedną książkę na miesiąc. Niestety, to chyba taki okres kiedy na wszystko nagle brakuje czasu. Przy okazji powodzenia na maturze! ;)
      Jakoś tak ostatnio przypomniałam sobie o naszej KSIĄŻKOMANII, bo to była naprawdę fajna akcja i również bardzo się cieszę, że mogłam ją z Tobą organizować :)

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka