piątek, 2 lutego 2018

Agnieszka Olejnik - Cuda i cudeńka


Helena Botula przyjeżdża z małej wsi, przyzwyczajona do wzajemnej serdeczności i towarzystwa by zaopiekować się swoją babcią. Kompletnie zmienia otoczenie i czuje się samotna, bo babcia w ogóle się nie odzywa, a ludzie zachowują się zupełnie inaczej niż na wsi. Lena będzie musiała się nauczyć żyć pod jednym dachem z trudną do porozumienia babcią, co wcale nie będzie łatwe.

W tym roku udało mi się przeczytać naprawdę sporo świątecznych książek z czego bardzo się cieszę, bo mam naprawdę szerokie porównanie, a i przez dłuższy czas mogłam cieszyć się klimatem świąt. "Cuda i cudeńka" są jedną z ostatnich świątecznych książek, które przeczytałam i choć nie uważam jej za najlepszą, to bardzo przypadła mi do gustu i miło spędziłam z nią czas. Nie można jej też odmówić pewnej magii, choć tak naprawdę raczej nie przyczyniłaby się do tego, bym bardziej wczuła się w klimat świąt. Trzeba przyznać, że to naprawdę mądra i prawdziwa opowieść, napisana w lekkim stylu. Rok temu przeczytałam zupełnie inną gatunkowo książkę tej autorki - "Nieobecna", która jest dla mnie jedną z najlepszych przeczytanych w minionym roku. Mimo skrajnie różnych gatunków - literatura kobieca i kryminał - gdybym miała ocenić, w którym gatunku według mnie autorka lepiej sobie poradziła, nadal wybrałabym jako najlepszą książkę "Nieobecną". Powód? Dynamiczna i pełna zwrotów akcji fabuła całkowicie mnie kupiła. Wiem, że to coś zupełnie innego, kryminał i typowo świąteczna książka, ale jednak troszkę zabrakło mi jakichś niespodziewanych elementów.

Mimo, że może obyło się bez większych zaskoczeń, Pani Agnieszka zakończyła książkę w taki sposób, że najchętniej od razu sięgnęłoby się po kolejny tom. Znacie ten moment kiedy myślicie, że w książce już nic się nie wydarzy, a tu nagle autor jednym końcowym zdaniem Was zaskakuje i chcecie już tylko przeczytać kolejną część? Takie są właśnie "Cuda i cudeńka". Przez całość akcja toczyła się niespiesznie, ale ostatnie zdanie pozostawia w niepewności i niecierpliwym oczekiwaniu na kolejną część. Bardzo spodobały mi się kreacje bohaterów jakie stworzyła autorka. Każdy z nich ma w sobie trochę tajemniczości, ale jednocześnie wypada bardzo wiarygodnie. Główna bohaterka - Lena jest osobą niezwykle towarzyską i nie potrafi pojąć, że w większym miasteczku, do którego się przeniosła by opiekować się babcią, ludzie nie są dla siebie tak przyjaźni jak na wsi. Dlatego sama próbuje zjednać sobie każdego z sąsiadów. Prawda jest taka, że rzeczywiście często moglibyśmy być dla siebie bardziej przyjaźni. Autorka niejedną mądrość ukryła w swojej nowej książce. Ciekawa jest między innymi postać Włoszki, o której tak naprawdę wiemy niewiele, a mimo to budzi ona sympatię. Liczę na to, że w drugiej części dowiemy się o niej czegoś więcej.

Jak już wspominałam, zauważyłam, że autorzy w powieściach świątecznych stawiają głównie na historie wielowątkowe. Gdy czyta się już którąś z kolei powieść o sąsiadach z jednego bloku robi się monotonnie, ale mimo to każda z książek jest wyjątkowa i mimo podobnej koncepcji wszystkie historie są inne. Z niecierpliwością czekam na drugą część "Mansardy pod Aniołami", autorka zostawiła jeszcze sporo zagadek, więc bardzo jestem ciekawa jak się to wszystko rozwinie. A Wam mimo, że już po świętach polecam "Cuda i cudeńka", bo uważam, że to książka, którą niekoniecznie trzeba czytać w święta. Na pewno nastroi Was optymistycznie i wywoła uśmiech na twarzy!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Księgarni Tania Książka

5 komentarzy :

  1. Bardzo ciekawa recenzja. Książka utrzymana w klimacie który bardzo lubię więc myślę że się skuszę przeczytać :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadaje się na długie, zimowe wieczory miesiąc po świętach? Bo jeśli tak, to odpadłby mi problem co wziać w bibliotece jak za tydzień będę składać wizytę żeby oddać co wypożyczyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jak najbardziej, tak jak wspominałam klimat świąt nie jest aż tak bardzo wyczuwalny ;)

      Usuń
  3. To takie miłe, że książka ostatecznie Cię zaskoczyła ta pozytywnie ;) Ja raczej nieczęsto sięgam po tego typu świąteczne powieści, bo to zupełnie nie moje klimaty.

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że parę razy trafiłam na takie powieści, których ostatnie zdanie sprawiło, że chciałam więcej :D jeśli mówisz, że wywoła uśmiech na twarzy, to chyba po nią sięgnę. Ja mogę polecić Ci "Dziewczyny chcą się zabawić", mnie bardzo wciągnęła.

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka